sobota, 16 maja 2015

Tak mnie naszło ;-)

     Wczoraj rozpoczęliśmy przeprowadzkę z Miedzianej na Broniewskiego. Ponieważ przyszłam na zajęcia jak zwykle w piątek, załapałam się na pakowanie, przenoszenie, wnoszenie, ustawianie ... uffff. Większość grupy dołączyła. Część rzeczy ludzie zabrali samochodami, a część przewieźliśmy TRAMWAJEM. (Muszę zrobić zdjęcie następnym razem na pamiątkę i na dowód takiego przedsięwzięcia bo uwierzyć trudno, hehehe) Ponieważ dużo osób się zabrało do pracy poszło nam sprawnie i wracaliśmy do domu jak zwykle po zajęciach. Zrobimy tam super dom, pełen dobrej energii czyli szczęścia i radości. Już to czuję! Po wtarganiu zabranych sprzętów, zrobiliśmy pierwszy ciąg

 
Zmachałam się bardzo przy tych zajęciach. Przysiadłam sobie i długo podnieść się nie mogłam. Myślałam, że nic mi nie będzie, bo brałam tylko lekkie rzeczy i pilnowali mnie, żebym się nie przeforsowała. Ale z wrażenia zapomniałam, że trzeba więcej odpoczywać.
 
 
Jak już padłam to miałam czas, żeby pomyśleć co się dzieje i wspomnieć dawne czasy.
Uzmysłowiłam sobie jaka to radocha móc robić wspólnie tyle rzeczy, coś co przyniesie pożytek innym, że się nie siedzi samemu w domu, że można być potrzebnym.
To się oczywiście każdemu zdarza. Pomoc rodzinie czy "fajnej koleżance lub koledze" to sama przyjemność więc też dobrze, ale pomoc taka ogólna to niebagatelne przeżycie :-D
 
    Czasem słyszałam, kiedy mi się źle wiodło, że muszę zadbać o siebie, zająć się sobą, kochać siebie.... Czułam się jeszcze bardziej nieszczęśliwa, bo wychodziło na to, że nie umiem tego robić i dlatego takie przykrości mnie spotykają. A tymczasem okazało się, że zupełnie źle to rozumiałam. I myślę, że Ci co tak radzili, choć z życzliwości to nie tak sobie to wyobrażali sens tych zaleceń. Otóż, i w tej sprawie też trzeba podchodzić do człowieka indywidualnie. Ja po prostu lubię być w grupie, lubię robić coś pożytecznego, sprawia mi przyjemność pomaganie. I bynajmniej nie ma mowy o jakimś poświęcaniu się. To zresztą jest straszna sprawa i przynosi szkodę pomagającemu, a nie przynosi aż tak dużo korzyści obdarowanemu jak się można spodziewać.
       Przy okazji przeprowadzki uzmysłowiłam to sobie po raz kolejny.
       Kiedyś pocieszałam się imprezowo. Nie powiem, nie raz było śmiesznie, wesoło, poznałam serdecznych ludzi. Zabawić się zawsze miałam z kim i był czas, że poznałam wiele fajnych knajp :-D Byłoby extra, gdyby nie to, że na drugi dzień ze zdwojoną siłą dopadały smuty. Dopiero ogarniała rozpacz !!! Więc żyło się od imprezy do imprezy. Młoda byłam, zdrowa, silna to umiałam pogodzić pracę i balowanie. Ale najgorsze, że nie uświadamiałam sobie co się dzieje i nie podejmowałam żadnych decyzji, żeby rozwiązać problemy. Nie zastanawiałam się nad tym co trzeba zrobić, żeby dobrze pożyć. Co innego poszaleć trochę i mieć przy tym radochę a co innego zapijać żal. A na to drugie wychodziło, niestety. Moim jedynym problemem ale zabijającym wręcz był niedostatek w sferze miłości, hehehe. I tu rzeczywiście spełniły się często słyszane opinie typy: trzeba pokochać siebie i pogodzić, się z tym, że nasze oczekiwania odbiegają znacznie od rzeczywistości. Najważniejsze jest pokochanie siebie. Taka umiejętność kształtuje się w dzieciństwie. Mamusia i tatuś uczą dziecko miłości bezinteresownej, wiary w siebie, pewności, uczą co dobre a co złe więc jak tego zabraknie to kiepsko może się wieść w życiu. Stąd też bierze początek miłość do siebie. Człowiek, który kocha siebie i jest pewny, że to jest dobrze, bo zasługuje na to, nie pozwoli się źle traktować czyli szybko zakończy związek, który jest krzywdzący albo niesatysfakcjonujący. Tu już przydaje się umiejętność pogodzenia z rzeczywistością, bo nie każdy do każdego pasuje . Oczywiście cenne jest jak można się zmienić albo ktoś dla nas może się zmienić ( z tej no, z miłości hehehe) no ale jak się nie da to trzeba odpuścić, no trudno. Ale to dopiero jest wyczyn, łoj.
                                                     ujj, oby nigdy więcej !
       I wracając do szczęśliwego życia to można je odnaleźć m.in. w robieniu czegoś dla innych.Chociaż ledwo chodzę to nie mam czasu się nad tym roztkliwiać bo zajmuję się wieloma rzeczami. Oczywiście nauczyłam się już dbać o siebie prozaicznie czyli stosuję kremy, maseczki, robię manicure. Dużą frajdę sprawia mi kupienie nowego ciucha albo super butów. Doceniłam wreszcie, że warto wydać dużo kasy na dobre buty i na to nie żałuję. Oprócz tego prowadzę zajęcia tai chi, czuwam i pomagam przy zbiórce rzeczy dla ośrodka "Wspólnymi siłami", robię jajołki w prezencie itd., itd  I tu sprawdza się odwieczna mądrość, trzeba się samemu dobrze czuć i być szczęśliwym, żeby móc dawać dużo dobrego innym. Ja nigdy dotąd tak nie miałam.
        Potwierdzam mądrość życiową, trzeba dbać o sferę fizyczną ale nie zaniedbywać sfery duchowej. Nawet myślę, że ducha trzeba bardziej dopieścić. Jak się rozwijamy, nauczymy się być szczęśliwymi z tym co jest i korzystać ze wszelkich dobrodziejstw świata to więcej nic nam nie będzie potrzebne :-D
       
        I tu przypomniałam mi się opowieść Carmen z warsztatu w Krakowie. Każdemu się uda, ważna jest intencja i trzeba robić swoje a prędzej czy później się to osiągnę :-D
 
 
ps. ojej, tak sobie pomyślałam, że nie można robić niczego złego, nie można krzywdzić kogoś. Tak samo jak dobro wraca do człowieka tak samo i zło. Czyli to się po prostu nie opłaca. Czy się coś zrobi z głupoty lub ignorancji wcale nie usprawiedliwia. Lepiej więc myśleć co się robi.
 
 
 
Promyczek ...
 
  

5 komentarzy:

  1. Cześć co do komentarzy, trzeba przestawić w ustawieniach i wybrać komentarze anonimowe. To co napisałaś jest takie mądre i głębokie, że aż mnie coś w środku ścisneło jak to czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. O masz ci los ... :-D normalnie talent mam pisarski hehehe

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci, że to jest talent. Pisz, pisz, świetnie Ci idzie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem Ci, że to jest talent. Pisz, pisz, świetnie Ci idzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. o kurka, jeszcze kasa z tego będzie ;-)

    OdpowiedzUsuń