Samochód pożyczył dla nas i zawiózł kolega mojego syna. Parę osób skrzyknęło się, żeby pomóc.
Wieczorem we wtorek piszę do znajomego, że czekamy we środę rano jak był umówione. On zaraz oddzwania, że zapomniał....... Ziemia się rozstąpiła pode mną.... Uderzyłam w lament. Z Miedzianej rzeczy trzeba zabrać do końca tygodnia bo opuszczamy lokal, a w dodatku zostawili te rzeczy specjalnie na moją prośbę. W międzyczasie ludzie donieśli mnóstwo rzeczy. Po prostu serce mi zamarło.
Na szczęście znajomy obiecał przyjechać o 15.
Do tej pory bym osiwiała gdyby nie to, że farbuję włosy hehehe
Przyjechał, młodziaki pomogli pakować i wieczorem wszystko było już u Matek...
Wielka radość, że się nam udało i w ośrodku, bo tyyyyyle dobrego dostali.
A dzisiaj rano, zadzwoniła znajoma, że ma dwie maszyny do szycia do oddania
No niesamowite.
Fajnie, bo mam jeszcze dwa wózki, letnie rzeczy więc i tak będzie planowany kolejny transport.
Ciekawe co kolega syna na to ? ;-)
Ale chyba jest zadowolony, że takie wspaniałe rzeczy robi :-D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz