czwartek, 30 kwietnia 2015

Co będzie jutro...?

   Bałam się co będzie jutro. Nie żeby spotykały mnie ciągle jakiś nieszczęścia, było normalnie. Raz dobrze raz źle, jak to w życiu. Nawet byłam optymistką i nie raz wsparciem dla innych. Przynajmniej takie słychy mnie dochodziły ;-) Ale ciągle robiłam plany, podejmowałam zapobiegawcze kroki, tak na wszelki wypadek hehehe. Wciąż żyłam w przekonaniu, że czegoś nie zrobiłam, że czegoś nie dopilnowałam albo zrobiłam źle w związku z czym się coś nie uda. Wiem już dzięki czemu, dzięki komu zawdzięczam taki stosunek do życia ale przede wszystkim wiem, że to można zmienić i wiele spraw zależy ode mnie tzn czy będę miała szczęście czy nie. Wcześniej w ogóle nie wiedziałam o takiej możliwości i dlatego ciągle byłam "zestrachana". No chyba, że zabalowałam ze znajomymi:-) Zmiana podejścia do życia wyniknęła z tego, że mało nie umarłam. A na to, że żyję to w ogóle nie miałam wpływu i nie miałam tu nic do gadania. A druga sprawa to zrozumienie, że w wielu sprawach to jednak ma znaczenie, żeby świadomie podejmować decyzje i tego się trzymać zdając sobie sprawę z konsekwencji. Wiedza ta, sprawiła, że do tego co się wydarza mam całkiem miły stosunek. Bez względu na to czy od razu są widoczne korzyści czy doświadczam jakiś przykrości to wierzę, że koniec będzie fajny dla mnie. Oczywiście najważniejsze, żeby się nie sterować, nie zamartwiać, nie napinać ale moim zdaniem, korzystne jest dobitnie wyrazić swoje zdanie, swoją opinię. To, że czasem się zdenerwuję, pokłócę, jest potrzebne, żeby ktoś wiedział co ja myślę i jakie ma to znaczenie dla mnie. Oczywiście, nie ma się co wydzierać bo ta druga osoba nie usłyszy o co chodzi. Ale kiedy się jest za spokojnym to może ktoś pomyśleć, że to nie takie ważne i można olać. Możliwość  wygadania się drugiej osoby też pozwala lepiej ją zrozumieć. Przynajmniej jest szansa, że coś do nas dotrze.
 Warto też czasem zawalczyć. Oczywiście trzeba się pogodzić z ryzykiem, że się nie uda, ale poczucie, że wszystko się zrobiło, już poprawia nastrój :-D
   DUŻO od nas zależy. Możemy wiele zrobić, żeby się poprawiło w realu. W wirtualnym świecie możemy "uzbroić" naszą postać w zdolności takie a takie i można być niezniszczalnym :-D
   Wiara w pozytywny aspekt każdego zdarzenia, najbardziej pomaga mi w zmaganiu się z codziennością. Popsuły mi się sprzęty AGD. Musiałam się zapożyczyć i kupić sobie pralkę, zmywarkę, piekarnik. Kiedy przyjechali ze sklepu i zaczęli montować, okazało się, że płytę kuchenną też mam popsutą, ulatnia się gaz. A dziś w wiadomościach usłyszałam o wybuchu gazu. Pomyślałam, że naprawdę  "Palec Boży", że musiałam wszystko wymieniać, może uniknęłam katastrofy. Wybuchy gazu rzadko bo rzadko ale się zdarzają. A tak poza wykrytą awarią, dzięki wymianie wszystkich sprzętów mam teraz pięknie, czyściutko, nowocześnie hehehe
Kupiliśmy na koniec, wychodząc z Centrum Handlowego domek i zabawkę dla kota. A to dopiero daje mnóstwo radości. Kot jest taki zabawny, rozwesela nas notorycznie. Nie sposób się martwić myśląc co będziemy jedli :-)
A wczoraj kupiłam na krechę super rzecz. Wyciskarkę do soków. Zrobiliśmy już pierwsze soki. Coś przepysznego. Będę sobie robić litry soków. No i za jakiś czas będę zdrowa i piękna. No w każdym razie zrobię wszystko, żeby tak było :-D



2 komentarze:

  1. O bosiu jak Ty to robisz entuzjazm i optymizm wprost wylewają sie z tego postu, ja też tak chcę jak będę jęczeć to naburcz na mnie, całuski.

    OdpowiedzUsuń
  2. No co TY, burczenie nie jest w mojej naturze. Pojęczę razem z Tobą to zaraz mnie zaczniesz mnie pocieszać i już będziesz mega optymistką hehehe

    OdpowiedzUsuń