niedziela, 26 kwietnia 2015

Reset

     Zresetowałam się. Można powiedzieć, że tak mi się przytrafiło. Musiałam uczyć się na nowo chodzić i myśleć też. Na początku zajęłam się głównie fizycznymi aspektami życia, Dużo czasu i wysiłku pochłonęło przysłowiowe stanięcie na nogi. Kiedy zaczęłam odnosić sukcesy w samodzielnym jedzeniu i ubieraniu się, zaczęły prześladować mnie złe myśli. Jak na złość, zapominałam co było na obiad, ale wyraźnie pamiętałam co, kiedy i kto mi dokuczył. Musiałam iść po pomoc do psychologa. Już się kiedyś zwracałam po ratunek do fachowców od głowy i wiedziałam, że tacy dokonują zmian w duszy, w mentalności człowieka. Oczywiście, czasem mniejszych, czasem większych ale choćby trochę udało się poprawić to i tak warto.\Strasznie udręczona, nieszczęśliwa dotarłam do Pani Psycholog. Na początek spytano mnie co ja bym chciała zmienić. No jak to, chce być szczęśliwa, zapomnieć o nieszczęściach, które mi się przytrafiły. A pani pytała dalej: konkretnie co chcę zmienić, żeby być szczęśliwą, co Ja, a nie co inni mają robić? Tu mnie trochę wcięło! Zmuszona od tej strony o tym pomyśleć, od razu wyszło, że przede wszystkim, Ja nie wierzę w siebie. Mam poczucie, że coś robię źle, że jestem za głupia i dlatego źle mi się wiedzie.
Nie mogę się oprzeć stwierdzeniu, że to zasługa mamusi. Tak mnie wychowywała. Chcąc ze mnie zrobić super zaradną osobę, nieświadomie wpędziła mnie w  kompleksy.  Za czasów, kiedy byłam dzieckiem, nie mówiono o tym, że każdy jest inny, że trzeba uszanować charakter drugiego człowieka i indywidualnie traktować. Co dla jednego dobre dla drugiego może być zabójcze.
 Czasy komuny mocno się odcisnęły.
U psychologa, po raz pierwszy, zrozumiałam jakie ogromne znaczenie ma świadomość. Zrozumienie co z czego wynika i dlaczego, to podstawa, Podejmowanie świadomych decyzji to wzięcie na siebie odpowiedzialności czyli zgody na to co się wydarzy i jednocześnie ryzyka. Ode mnie to zależy! To najważniejsza rzecz, żeby coś osiągnąć, Do tej pory żyłam na zasadzie: mam farta albo mam pecha. A że więcej uwagi przywiązuje się do porażek to często czułam się podle.
      Zaczęłam zmieniać siebie a jednocześnie swoje życie.
      Oczywiście wiem, że są obiektywne przeszkody, a to ciężka choroba, a to utrata pracy itp. i są często niezależne od nas. Trzeba się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ja na szczęście nie straciłam ani ręki ani nogi więc tym szybciej odnajdę radość z życia.
      Wiele zadziwiających odkryć zrobiłam. Na przykład, często słyszałam, że trzeba być "otwartym".
 Myślałam sobie, o co chodzi, przecież jestem otwarta do ludzi. Gaduła ze mnie straszna. A już jak coś mi nie leży to się chętnie wypłakuję w kołnierz koleżance. Czyli często ;-)
      Kiedy zaczęłam się silnie nad tym zastanawiać, wreszcie mnie olśniło.
Zauważyłam w końcu, że przede wszystkim działam, myślę z przyzwyczajenia i tak jak mnie wychowali rodzice. Głównie zasady wpojone w dzieciństwie, mają/miały ogromny wpływ na moje życie. Poczucie, że coś za słabo robię i nie zasługuję widocznie, żeby się spełniały moje marzenia, choć niezbyt wybujałe, bardzo przygnębiało mnie i paraliżowało.
     Znalazłszy się w nowej sytuacji, musiałam od nowa wszystko sobie organizować. Mogłam przy okazji zacząć inaczej myśleć, inaczej postrzegać świat. I samo poszło. Potwierdzają się słowa instruktorki, Najważniejsza jest intencja, potem robić co trzeba i czekać na osiągnięcie sukcesu :-D
Bardzo wyraźnie było to widoczne podczas ćwiczeń. Ponieważ musiałam od nowa nauczyć ciało poruszania się, korzystałam z porad instruktorów. I tak, niejednokrotnie wykonałam coś co było do tej pory nieosiągalne. Np. nie spinać ramion ;-)
   Oczywiście nie jestem wszystkowiedząca i wszystkorozumiejąca i wszystkomogąca (jeszcze;-)) ale więcej do mnie dociera niż kiedykolwiek. Obecnie jeśli czegoś nie mogę zrobić to efekt raczej teraźniejszych blokad, np. boję się, że stracę równowagę, że o czymś zapomnę i nie załatwię sprawy itp. Ale na to trzeba czasu. I całe szczęście, że psycholog mi to powiedziała. Bo mogłabym pomyśleć po starem , że kiepska jestem i za wolno następuje poprawa. A takie myślenie blokuje jeszcze bardziej i powoduje, że się człowiek zatrzymuje w rozwoju.
Przypomniało mi się jaka byłam mądra jako dziecko, szybko się uczyłam, miałam genialną pamięć itp. dziadek tak mówił, bo mnie razem z babcią wychowywali do 8 lat :-D A potem wszystko się odmieniło bo zamieszkałam z rodzicami. Coś dobrego też pewnie od nich mam, tylko teraz zapomniałam co ;-) Aaaa, już sobie przypomniałam, wspaniały ze mnie człowiek. Pewnie niechcący, ale też się do tego przyczynili;-)
    No cóż, tak już jest, doświadczamy różnych rzezy, ale o nas zależy ile z tego dobrego wyciągniemy dla siebie.
     Jest powiedzenie, że wszystko jest trochę dobre, trochę złe.
     Teraz już to rozumiem :-D

6 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę zaczæć uczyć się Twojego spojrzenia i rozumienia rzeczywistości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Acha i jeszcze jedno: przeczytałam wszystkie dotychczasowe wpisy i jestem pod wrażeniem, super napisane! Tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe, gdybym nie była skromna z przyzwyczajenia i tak wychowana, to bym powiedziała...... coś miłego na Swój temat. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba ta zmiana.. Twoja pochwała jest cenna bo znasz mnie z czasów kiedy byłam w ciemnej dupie... :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, nie byłaś w ciemnej dupie, po prostu miałaś inne spojrzenie, inne podejście, inne priorytety. Teraz masz inne i te aktualne bardzo pochwalam i muszę brać przykład :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, nie byłaś w ciemnej dupie, po prostu miałaś inne spojrzenie, inne podejście, inne priorytety. Teraz masz inne i te aktualne bardzo pochwalam i muszę brać przykład :)

    OdpowiedzUsuń