Kolejnym krokiem w przemianie mojej było zrozumienie, że nie należy odpędzać przykrych myśli, uczuć na siłę. Zdanie sobie sprawy co się z nami dzieje, spowoduje, że te ciężkie, bolesne wspomnienia odlecą same. Nauczyciele uczą, że trzeba być dobrym dla siebie, trochę się nad sobą rozczulić, zaopiekować się sobą.
Ja zupełnie czego innego byłam nauczona. Często słyszałam: już nie rozczulaj się tak nad sobą, nie wspominaj ciągle tych złych chwil, do przodu trzeba iść, dzielnym trzeba być, innym się gorzej wiedzie i nie narzekają itp. Tymczasem powodowało to, że żyłam w ciągłym strachu, że znowu mnie smutek dopadnie, w poczuciu gorszości, że nie potrafię być tak dzielna, że miękka jestem, ciągle się marzę nad sobą i przejmuję jakimiś głupstwami, no jakaś niedojda po prostu. Tymczasem przyjęcie tego co przychodzi jest jedyną drogą, żeby się od tego uwolnić :-) Często się słyszy, że trzeba się wyluzować, zrelaksować, odpuścić ale jak to zrobić tego się nie mówi hehehe.
Najważniejsze dla mnie, dla osoby z poczuciem gorszości min. była świadomość, że każdy jest inny, każdy musi mieć czas, tyle czasu ile mu trzeba. Jednemu to zajmuje mniej, a drugiemu więcej.
Kiedy zaczęłam przyjmować a nie negować tego co czuję, coraz częściej zaczęłam odczuwać ulgę.
Taka błogość nie pojawiała się raz na zawsze. Co i rusz przychodziły ciężkie chwile ale super, że choć na chwilę pojawiała się radość. Jak się poczuje miło raz to już się będzie podświadomie do tego dążyło.
Takie życzliwe podejście do nas samych jest cenną podstawą ! Dalej możemy spróbować popatrzeć na nas pod kątem przyzwyczajeń. Oczywiście jak nam się przytrafiło coś okropnego to musimy sobie dać czas, żeby to przetrawić, przeżyć, odreagować. Ale jak już sami poczujemy się tym zmęczeni, jak już nie chcemy do tego wracać, samo się wraca to znak, że to już nawyk. Przyzwyczailiśmy się, że jest nam źle, że jesteśmy nieszczęśliwi i nawykowo myślimy i czujemy to co przez długi czas. I tu trzeba już podjęcia decyzji. Chcemy żyć inaczej więc pracujemy nad tym. Co chcemy zmienić? Dobrze wiedzieć! Oczywiście nie zmieniamy szefa, sąsiada, męża itd. tylko siebie :-D. Ja zaczęłam od tego, zajmowałam się sprawami, które zawsze sprawiały mi radochę.
Najpierw to w ogóle nie mogłam sobie przypomnieć co ja lubię. Ojej :-(
Ale już sobie przypomniałam ! :-D
To co napisałaś to po prostu kwintesencja tego jak powinno się podchodzić do życia, bycia, chcenia, posiadania i ogólnie istnienia. Bardzo chciałabym zastosować Twoje rady w życiu takim codziennym a nie tylko od święta i jak sobie człowiek przypomni nic to będe próbować.
OdpowiedzUsuń